piątek, 18 kwietnia 2014

Wydarzyło się w Krakowie w kwietniu 1923r.

            W piękne czwartkowe popołudnie 12 IV 1923 r. ok. godz. 1530 z lotniska w Rakowicach-Czyżynach wystartowały do lotu treningowego trzy samoloty wojskowe typu Ansaldo SVA 10 należące do 2 Pułku Lotniczego. Ćwiczebny lot grupowy wykonywany był pod kierunkiem dowódcy eskadry, kapitana pilota Bolesława Narkowicza. Były to aparaty latające typu Ansaldo SVA 10 i były jednymi z pierwszych maszyn, które zakupiono dla odradzającego się polskiego lotnictwa. Wyprodukowane zostały we włoskiej wytwórni lotniczej Societe Gio Ansaldo Cia w Turynie. Konstruktorami ich byli inżynierowie Umberto Savoia i Emilio Verduzio. Konstrukcja ich powstała wiosną 1918 r. jako rozwinięcie starszego modelu maszyny typu SVA 5. Ta nowa maszyna oznaczona została jako typ SVA 9. W niespełna pół roku później powstała wersja rozpoznawczo-bombowa SVA 10 z dwumiejscową kabiną dla pilota i obserwatora. Zakontraktowane we Włoszech samoloty przetransportowano koleją do Krakowa, zmontowano i oblatano na lotnisku Rakowice, a następnie przydzielono do jednostek lotniczych.
Nr 1 Ansaldo SVA 10 podczas lądowania na lotnisku Rakowice

Nr 2 Ansaldo SVA 10 na lotnisku Rakowice
Po zmontowaniu pierwszych sztuk samolotów szkolenia polskich załóg prowadzili piloci włoscy. Podczas jednego z pokazowych lotów 7 II 1920 r, wydarzył się tragiczny wypadek, który zapoczątkował serię katastrof lotniczych samolotów tej firmy. Na zdjęciach nr 3, 4 i 5 pokazano samoloty Ansaldo SVA 10 po wypadkach, które, niestety zdarzały się dość często. Cóż więc wówczas się stało? W czasie lotów próbnych na lotnisku w Rakowicach jeden z włoskich pilotów, demonstrując sprawność samolotów i chcąc pokazać swój kunszt lotniczy, leciał lotem koszącym i wpadł w grupę stojących nieopodal żołnierzy, powodując śmierć czterech z nich.

Nr 3 Wypadek Ansaldo SVA 10
Nr 4 Wypadek Ansaldo SVA 10


Nr 5 Wypadek samolotu Ansaldo SVA 10
Następnego dnia, tj. 8 II 1920 r., „Ilustrowany Kurier Codzienny” donosił:
Straszna katastrofa w Rakowicach
Wczoraj około godziny 5 popołudniu, pilot włoski Canuto Mafimo, próbując aparatu lotniczego, wzbił się kilka metrów nad ziemię. Nagle z niewiadomej przyczyny aparat przestał funkcjonować i całą siłą spadł w grupę żołnierzy stojących na lotnisku. Skutek spadku samolotu był straszny. Czterech żołnierzy, na których runął aparat poniosło śmierć na miejscu. Jednemu z nich skrzydło samolotu obcięło głowę. Piąty żołnierz stojący opodal doznał złamania ręki. Sam pilot wypadł z siedzenia i doznał licznych obrażeń zewnętrznych i wewnętrznych. Nieprzytomnego odwieziono w stanie groźnym do szpitala załogi.
Taki to tragiczny w skutkach wypadek rozpoczął proces wprowadzania samolotów Ansaldo do rodzącego się polskiego lotnictwa wojskowego.
Wróćmy do czwartkowego popołudnia 12 IV 1923 r. Samoloty krążyły nad Śródmieściem Krakowa na wysokości ok. 1500 m. W pewnym momencie, przelatując nad ulicami Basztową i Dunajewskiego, jeden z samolotów, którego załogę stanowili: 24-letni por. obserwator Tadeusz Dąbrowski i 22-letni pilot plutonowy Franciszek Stefankow, skręcił gwałtownie w stronę teatru im. Juliusza Słowackiego i wówczas oderwało się od samolotu skrzydło. Skrzydło to spadło w okolicy ul. św. Krzyża. Po utracie skrzydła samolot, przy pracującym silniku, zaczął gwałtownie spadać w kierunku ul. Lubicz. Podczas tego niekontrolowanego spadania odpadło od niego drugie skrzydło, a ze spadającego bezwładnie wraku samolotu, przy zderzeniu maszyny z dachem budynku przy ul. Lubicz 30, wypadł por. Dąbrowski. Spadł on na podwórze domu przy ul. Rakowickiej 3, ponosząc śmierć na miejscu. Na zdjęciu nr 6 pokazany jest budynek przy ul. Lubicz 30 od strony podwórka z olbrzymią dziurą w dachu zrobioną przez samolot. Natomiast na zdjęciu nr 7 pokazano budynek przy ul. Lubicz 30 – dzisiaj.

Nr 6 Budynek przy ul. Lubicz 30 od strony podwórka z olbrzymią dziurą w dachu
 Nr 7 Budynek przy ul. Lubicz 30 – dzisiaj
Wrak samolotu po uderzeniu w dach posesji przy ul. Lubicz 30 wpadł do budynku (budynki Lubicz 30 i Rakowicka 3 znajdują się w bezpośredniej bliskości narożnika ulic Lubicz i Rakowickiej). W chwili upadku samolotu przez ul. Rakowicką przechodził kondukt pogrzebowy. Był moment, w którym wydawało się, że samolot spadnie na idący tłum, w którym uczestniczyło bardzo wielu krakowian, żegnających znanego aktora i reżysera teatru Bagatela – Jana Nowackiego. Kondukt wyruszył feralnego dnia o godz. 15 z ul. Kremerowskiej. Nowacki był uwielbiany przez krakowian, których ta nagła i niespodziewana śmierć zaskoczyła i poruszyła. Marian Szyjkowski na łamach IKC z dnia 12 IV 1923 tak oto opisał jego zaangażowanie jako aktora w ostatnich dniach swego życia: ...Po długiej i ciężkiej chorobie serca Nowacki, niepomny zakazów lekarskich, poprowadził i zagrał rolę główną w „Szyldkretowym Grzebieniu”. Byłem u niego za kulisami i wiem, ile fizycznego wysiłku i opanowania roli kosztował go ten występ. Publiczność bawiła się znakomicie, oklaskując niezawodne „gierki” swojego ulubieńca – a on borykał się ze śmiercią, w pauzach dysząc ciężko na krześle i podtrzymując sztucznie energię środkami lekarskimi. Był to żywy tragizm sytuacyi, o której czytało się w opisach śmierci Moliera, zmarłego niemal na scenie. Żywa ilustracyi słów „Śmiej się pajacu!” - cisnąca łzy do ócz tych, którzy mogli spojrzeć w samo dno owego kontrastu, jakim stać się może scena i życie.... Nowacki zmarł nagle 10 IV w wieku 52 lat. Kondukt zmierzał ul. Karmelicką i dalej Basztową na Cmentarz Rakowicki, nad głowami zaś pojawiły się owe trzy samoloty. Ze względu na popularność zmarłego aktora przypuszczano, że przelatujące samoloty stanowiły asystę powietrzną idącego konduktu. Takie asysty wówczas były dość powszechnie praktykowane. Gdy kondukt skręcał z ulicy Lubicz w ul. Rakowicką zauważono spadający bezwładnie samolot. W orszaku żałobnym zapanowała nieopisana panika, kilka osób zemdlało. A tak przebieg katastrofy relacjonowała ukazująca się w Krakowie gazeta codzienna „Czas” z dnia 14 IV 1923 r: „.....samolot dalej runął na dach domu pod l. 30 przy ul Lubicz. Przebijając dach, sufit i dostając się do przedpokoju mieszkania piekarza Ziarnkowskiego na II piętrze. Tu nastąpiła eksplozya, od której zostały wysadzone ściany, a kadłub wraz z rezerwuarem na benzynę wpadł do pokoju, w którym leżał w łóżku chory Ziarnkowski. Całe mieszkanie stanęło w płomieniach, które ogarnęły chorego Ziarnkowskiego i znajdującego się w kabinie pilota samolotu, plutonowego Stefankę. Dom zatrząsł się, przyczem wyleciały framugi z pokoi na II i I piętra oraz ramy okien i szyby w całym domu. Płomienie poczęły się wydobywać ze strychu i z mieszkania Ziarnkowskiego, w którym spłonęły doszczętnie meble. Również w sąsiednich mieszkaniach wskutek wstrząsu i wybuchu benzyny zaczęły się palić meble. Tam z powodu tej katastrofy doznało ciężkich obrażeń 5 osób, a lekkich dwie...” Jedna z mieszkanek drugiego piętra tej kamienicy tak opowiadała zaraz po wypadku reporterowi IKC: Siedziałam w domu aż tu słyszę... piorun padł czy „coś”, straszliwy huk, dom się zatrząsł, drzwi się rozwarły.”Jezus Marya” krzyczę i wypadam. A tu już w „sionce” pełno rozlanej benzyny co się pali, a tamte mieszkania w gruzach....Straszne to było... /IKC 15 IV 1923r./
W eksplodującym w mieszkaniu samolocie zginął pilot Franciszek Stefankow oraz leżący w łóżku, złożony chorobą, Ziarnkowski. Ze względu na zniszczenia spowodowane uderzeniem samolotu oraz eksplozją paliwa i pożarem, kamienica wymagała natychmiastowego wysiedlenia wszystkich jej mieszkańców. Tragiczną sytuację swoich kolegów obserwowali z powietrza lotnicy pozostałych dwóch samolotów. Co opowiadał po tragicznym locie dowódca eskadry kapitan-pilot Bolesław Narkowicz: ...Lot grupowy w sile trzech aeroplanów miał się już ku końcowi. Aparaty znajdowały się w przepisowej od siebie odległości t .j. 50 metrów, tak że piloci wykonywali tylko wyznaczone przezemnie ruchy. Na mój rozkaz cała grupa po wykonaniu prawidłowego wirażu skierowała się ku lotnisku. Znajdowaliśmy się w wysokości do 1500 metrów. Aparat mój znajdował się na przodzie a tuż za mną szybował aeroplan por Dąbrowskiego (...)Przebiegu katastrofy nie widziałem (...)zauważyłem jednakże jak aparat nieszczęsny wpadł w „korkociąg”. W tym tragicznym dniu miał miejsce jeszcze jeden wypadek lotniczy, bowiem w wyniku doznanych emocji jedna z załóg, lądując zaraz potem na lotnisku w Rakowicach-Czyżynach, uległa wypadkowi, łamiąc podwozie samolotu. Załoga samolotu, która poniosła śmierć nad Krakowem, należała do jednej z najdzielniejszych załóg 2 Pułku Lotniczego. Dowódca eskadry tak scharakteryzował załogę samolotu: Ś.p. Tadeusz Dąbrowski porucznik-obserwator należał do najdzielniejszych lotników polskich. Liczył on 24 lat. Jako obserwator nie miał sobie równych. Ukończył szkołę „radio” był kierownikiem plutonu radio w pułku krakowskim. Aparat prowadził stale niezwykle ostrożnie, a przytem umiejętnie. Ostatnio wsławił się ustanowieniem rekordu lotniczego przebywając trasę do Warszawy w towarzystwie podpułkownika pilota Abakanowicza w jednej godzinie i 28 minut. Przed niespełna zaś dwoma tygodniami śp. por. Dąbrowski odbył lot jako obserwator nad Tatrami, dokonując dla muzeum Tatrzańskiego wspaniałych zdjęć naszych gór. Ś. p. Stefankow Franciszek liczył lat 22. Ukończył wyższą szkołę lotniczą w Grudziądzu. Był doskonałym i pewnym pilotem – mimo swej młodości nigdy nie „fantazował” w powietrzu, nie chcąc się narażać na katastrofę...(IKC 15 IV 1923).
            Pogrzeb tragicznie zmarłych lotników odbył się w poniedziałek 16 IV 1923 r. Była to wielka manifestacja żałobna, w której udział wzięło około 60 tysięcy mieszkańców Krakowa. Ulicami, którymi poruszał się kondukt żałobny, aż po bramę Cmentarza Rakowickiego ustawiły się tłumy krakowian. Trumnę ze zwłokami Ziarkowskiego ułożono na karawanie wojskowym, zaś trumny lotników umieszczono na przystrojonym zielenią rydwanie wykonanym z kadłuba samolotu i ciągnionym przez osiem koni.

Nr 8 Kondukt żałobny lotników i Ziarkowskiego, którzy zginęli w czasie katastrofy
Przy dźwiękach dwóch orkiestr ruszył olbrzymi orszak żałobny. Czoło pochodu stanowiła kompania honorowa 2 Pułku Lotniczego, a za nią niesiono 22 wieńce. Od bramy Cmentarza Rakowickiego do miejsca wiecznego spoczynku trumny niesione były na barkach przyjaciół i pilotów. Zmarli lotnicy spoczęli w sąsiednich grobach kwatery XVa. W niedalekiej odległości pochowano Ziarkowskiego.
            Dziś po grobach lotników pozostało jedynie puste, porośnięte trawą miejsce i tylko niewielkie wzniesienie, świadczące o istniejących w tym miejscu grobach.
 Nr 9 Groby, w których pochowano por. obserwatora Tadeusza Dąbrowskiego i pilota Franciszka Stefankowa
Tak oto w przeciągu kilku dni krakowianie byli uczestnikami dwóch wielkich, splecionych ze sobą wydarzeń, które na długie lata pozostawiły ślad w pamięci mieszkańców miasta. Dziś tych tragicznie zmarłych pilotów nie przypominają nawet tabliczki na cmentarnych krzyżach.
Na zakończenie kilka podstawowych danych samolotów Ansaldo SVA 10:

Typ rozpoznawczo-bombowy, dwupłatowiec z dwuosobową załogą, konstrukcji drewnianej z otwartą kabiną.
Silnik              6-cylindrowy rzędowy Isotta-Fraschini V6 o mocy 250 KM, chłodzony cieczą;
       Rozpiętość...................................9.10      [m]
       Długość........................................8.10      [m]
       Wysokość.....................................2,65      [m]
       Powierzchnia nośna.....................26,90    [m2]
       Masa własna................................730       [kg]
       Masa startowa.............................1065     [kg]
       Prędkość maksymalna.................215       [km/h]
       Prędkość wznoszenia..................4,65      [m/s]
       Pułap............................................5800     [m]
       Zasięg..........................................425       [km]
       Czas lotu......................................4          [godz]
Stosowane uzbrojenie pilota to karabin maszynowy Vickers kal. 7,69 mm w przedniej górnej części kadłuba, obserwatora karabin maszynowy Lewis kal. 7,69 mm ruchomy na wysięgniku.
W 91. rocznicę tych wydarzeń przypomniałem tę historię opowiadaną jeszcze w czasach powojennych przez rodowitych krakowian.
Literatura:
- Informacje z Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie
- Ilustrowany Kurier Codzienny z dnia: 18 II 1920, 12 IV 1923, 13 IV 1923, 15 IV 1923,
- Czas z dnia 14 IV 1923
- Wspomnienia ustne członków rodziny
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz