środa, 23 sierpnia 2017

KSIĄDZ PROFESOR JAN NEPOMUCEN FIJAŁEK

 Znakomita postać, ksiądz, wielki uczony, patriota, wielce zasłużona dla miasta Krakowa, kościoła katolickiego i nauki polskiej. Biografia nieco osobista.

Na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie jest niepozorny grobowiec, mocno zniszczony przez czas. Robi wrażenie jakby był pod opieką niewielkiej już zapewne i starszej wiekiem rodziny, Czas niestety robi swoje. 


Nr 1 Grobowiec rodziny Fijałków /autor Tomasz Jakubec/
A przecież w tym grobowcu - rodzinnym grobowcu - spoczywa postać znakomita, ksiądz, wielki uczony i patriota, wielce zasłużona dla Krakowa, kościoła katolickiego i nauki polskiej - ksiądz profesor dr Jan Nepomucen Fijałek. 
Nr 2 Tablica nagrobna ks. Jana Fijałka /autor Tomasz Jakubec/
Był rektorem Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, członkiem Akademii Umiejętności, członkiem Kapituły Katedralnej, wybitnym znawcą wiedzy teologicznej, znakomitym badaczem życia religijnego i umysłowego dawnej Polski. Szeregiem wybitnych prac naukowych wzbogacił znajomość dziejów Kościoła polskiego. 

Nr 3 Ksiądz Jan Nepomucen Fijałek w okresie pobytu we Lwowie. Zdjęcie wykonane w zakładzie fotograficznym F. Trzemeski Lwów ul. Trzeciego Maja L.7. /Zdjęcie z archiwum autora/ 
Pragnę więc przypomnieć postać tego wielkiego uczonego i duchownego, na podstawie listów, które pozostawił i wspomnień, które zapisały się w pamięci osób mu bliskich a tym samym pokazać wielkiego uczonego z prywatnej nieco strony, jak żył w tych trudnych przecież czasach przełomu wieków. Dusza archiwisty kazała mu gromadzić wszelkie dokumenty, w tym też i swoje prywatne listy i zapiski, które często opisywał uwagami. Na przykład na otrzymanej z Krynicy Górskiej kartce widokowej napisał oznaczając strzałką ławeczkę: „tu siedziałem i czekałem na Janka [syna jego ciotki i gospodyni Adeli Grotowskiej], każdy niemal list opatrzony był jego dopiskiem np.: [otrzym. 10/10] – co oznaczało „otrzymałem 10 października”. Poniżej natomiast pokazana jest pierwsza strona ORDO DIVINI OFFICIi Persolvendi rok 1918 zapisana uwagami księdza Fijałka odnoszącymi się do bieżącej sytuacji politycznej, jak i odnoszące się do prywatnego życia księdza profesora.  Cała ta gruba przecież książka posiada niezliczoną ilość wpisów odnoszących się do danego dnia w roku. I tak kilka przykładowych zapisków z pokazanej strony tytułowej:
- 1 marca Niemcy zajmują  Kijów (w 900 lat po wyprawie polskiej Chrobrego na Kijów);
-  3 marca pokój z Rosją w Brześciu: rozbiór Rosyi;
-  +25/8 Maya Zawadówna [ data śmierci krewnej księdza Fijałka]
- Ogłoszenie w Warszawie Polski Niepodległej i Zjednoczonej 31/10, [Na górze niebieską kredką]
1/11 "Opanowanie Lwowa przez Rusinów  z pomocą wojsk austriackich.[ołówkiem]
   Całe olbrzymie archiwum gromadzone przez księdza Jana Fijałka przekazane zostało po jego śmierci do biblioteki Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie. 
Nr 4 Strona tytułowa  "Ordo Divini Officii Persolvendi"  na rok 1918 z notatkami księdza profesora  Jana Fijałka. /Ze zbiorów Biblioteki PAU/
Ksiądz Jan Fijałek urodził się 8 maja 1864 roku we wsi Pogwizdów koło Bochni. Rodzicami jego byli, Jan - organista w miejscowej parafii oraz matka Maria z domu Grotowska. Szkołę powszechną i pierwsze lata gimnazjum ukończył w Bochni, natomiast świadectwo dojrzałości uzyskał w 1883 roku w znanym wówczas gimnazjum św. Anny w Krakowie. Po maturze wstąpił do seminarium duchownego w Tarnowie. Po roku nauki w seminarium duchownym (1883-1884) przeniósł się do Krakowa na Wydział Teologiczny Uniwersytetu Jagiellońskiego, który ukończył w 1887 r. W tym też roku (10 VII) wyświęcony został przez biskupa Albina Dunajewskiego na kapłana. Już w czasie studiów zadebiutował pracą: Stanowisko episkopatu polskiego wobec hołdu pruskiego w roku 1525, ogłoszoną w 1887 roku w „Pamiętniku Słuchaczy Uniwersytetu Jagiellońskiego”.
Ksiądz Jan Fijałek po krótkim pobycie na posadzie wikariusza w parafii św. Salwatora na Zwierzyńcu w Krakowie, dzięki wstawiennictwu profesora Chotkowskiego wyjechał do Rzymu na dalsze studia, delegowany tam przez biskupa Albina Dunajewskiego. Po dwóch latach studiów w 1889 uzyskał tytuł doktora prawa kanonicznego w Papieskim Liceum św. Apolinarego oraz świadectwo watykańskiej Szkoły Paleograficznej, gdzie uzyskał tytuł paleografa-archiwisty. Udzielał się też w pracach Ekspedycji Rzymskiej Akademii Umiejętności.
Po powrocie do kraju na krótko został wikariuszem w Gruszowie koło Gdowa, a następnie w latach 1889-1896r penitencjariuszem przy kościele Mariackim, ucząc zarazem religii w znanych krakowskich gimnazjach św. Anny i św. Jacka.

Na ostatnie dziesięciolecie XIX w przypada niezmiernie intensywna praca naukowa. 26 VI 1891 r. na Wydziale Teologicznym UJ uzyskał tytułu doktora, a rozprawa o życiu i obyczajach kleru w Polsce średniowiecznej była podstawą otrzymania 20 XI 1893 tytułu docenta w zakresie historii Kościoła. Ksiądz Fijałek przez cały czas prowadził równocześnie wykłady z historii Kościoła i teologii fundamentalnej. W wieku 32! lat już jako znany i ceniony historyk polskiego Kościoła objął w 1896 r. na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Lwowskiego katedrę historii Kościoła. Intensywna praca naukowa oraz szacunek środowiska naukowego przynoszą mu następne zaszczyty naukowe: we wrześniu 1896 r. zostaje mianowany na profesora nadzwyczajnego, a profesorem zwyczajnym zostaje w grudniu 1899 r. W latach 1901-1902 pełnił funkcję dziekana, następnie w latach 1903-1904 rektora, a w roku następnym prorektora tej uczelni.
Nr 5 Rektor Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie ksiądz profesor Jan Nepomucen Fijałek /Zdjęcie z archiwum rodzinnego autora/
Zbieg okoliczności i rodzinne powiązania  ks. prof. Jana Fijałka miały później istotny wpływ na jego dalsze życie. Wuj księdza Jana Fijałka ze strony matki, Antoni Grotowski, również zafascynowany Krakowem, po roku studiów prawniczych na uniwersytecie we Lwowie przeniósł się na wydział Prawa UJ, który ukończył w 1875 roku. Jeszcze jako student ożenił się z Adelą Statkiewicz, o 13 lat młodszą od siebie panną wywodzącą się z rodziny Jędrzejowskich herbu Jastrzębiec. W roku 1887 Antoni Grotowski objął posadę notariusza w Makowie Podhalańskim, a następnie w Jordanowie. Jednak w grudniu 1889 r. niespodziewanie zmarł na serce - w wieku 41 lat, pozostawiając 28-letnią wdowę z czwórką małych dzieci. Po śmierci męża Adela Grotowska de domo Statkiewicz, szukając wsparcia w rodzinie, wraz z dziećmi przeniosła się do Lwowa, gdzie mieszkał wówczas jej brat Wilhelm Statkiewicz, który pracował na dobrej posadzie Starszego Rewidenta Kolei Państwowych. W tym czasie również we Lwowie mieszkał i pracował siostrzeniec jej zmarłego męża ksiądz Jan Fijałek, i właśnie on w tym trudnym okresie życia pomógł im przetrwać.
Praca naukowa i obowiązki na Uniwersytecie angażowały księdza profesora Fijałka bez reszty. By ulżyć siostrzeńcowi w jego codziennym życiu, ciotka Adela zaangażowała się w prowadzenie mu domu tak, by mógł bez reszty oddać się pracy naukowej.
Siostrzenica Adeli Grotowskiej, Marta Stenzel, tak wspomina tamte czasy:
 (...) Po śmierci Antoniego Grotowskiego ksiądz ich zabrał i wychował te dzieci(...). 
O księdzu Janie jako wykładowcy uniwersyteckim Marta Stenzel wspomina:
 (...) On był bardzo wymagający od swoich uczniów i dlatego nie bardzo go lubili. We Lwowie miał przejścia z Rusinami. Bo Rusini żądali, żeby On wykładał do nich po rusku historię kościoła, nie po polsku tylko po rusku. On nie chciał, tak więc mówił do nich po łacinie, oni byli wściekli bo nie znali dobrze łaciny(...). 
Ksiądz Jan Fijałek mimo wielu sukcesów naukowych, jakie odniósł we Lwowie, myślami był w Krakowie i czekał tylko na okazję powrotu. Stało się to w 1912 roku gdy po zmarłym księdzu profesorze Władysławie Chotkowskim mógł objąć katedrę historii kościoła na Uniwersytecie Jagiellońskim. W jednym z listów z 1912 r. wspominał wówczas: 
(...) Po raz trzeci przybywam do Krakowa, tym razem myślę, że już na stałe (...). 

Zamieszkał w dużym i wygodnym mieszkaniu przy ul. Wygoda 11, na pierwszym piętrze. Całe drugie piętro zajmowała Adela Grotowska z dziećmi, organizując mu równocześnie codzienne życie. A warunki życia były w tych czasach bardzo trudne.
W swojej pracy był niezmiernie wymagający tak od siebie, jak i od innych, krytyczny, a w postępowaniu swym stanowczy. Jego przyjaciel, ks. Franciszek Gabryl, po krytycznej opinii w jednym z artykułów, tak pisze do Fijałka:
 (...) masz srogi język Jasiu hamuj go czasem(...). 

W stosunku do swoich bliskich również był niezmiernie wymagający i często się obrażał. Tak w jednym z listów pisze do niego na Jasną Górę w październiku 1912 r. Adela Grotowska jego ciotka i gospodyni:
 (...) Nie wiem doprawdy w czem zawiniłam, że ani słowa do mnie nie napiszesz – wiesz dobrze, że jestem niespokojna czy broń Boże chorym nie jesteś, lub co złego nie zaszło – proszę Cię zatem bardzo napisz słów parę. Mieszkanie coraz lepiej zaczyna mi się podobać i jak się zdaje i zimne tak bardzo nie będzie – jak nam poprzednik przedstawił – chodzi tylko o to by Bóg dał aby właściwy gospodarz jak najprędzej do nas przyjechał bo się nam za nim bardzo przykrzy a o co Boga bardzo gorąco proszę. Koszyk, kuferek, grzyby i brusznice są w domu od czwartku, a za które bardzo serdecznie dziękuję (...) Ja dotąd żadnej sługi nie mam. Kucharka żąda 15 więcej, zaraz na wstępie zapowiada, że nic więcej robić nie będzie, dwie sługi trzymać nie chcę bo by nas z kopytami zjadły, wobec teraźniejszej drożyzny - czekam zmiłowania aż się jakaś zdecyduje przyjść(...) A teraz proszę Cię o list, a jeśli Ci się listu pisać nie chce to chociaż kartkę napisz jak się czujesz. Proszę Cię także o zasiłek, bo w kasie mej jest tylko 5 koron (...). 
Po wybuchu Wielkiej Wojny w latach 1914/1915 ks. Fijałek wybrany został dziekanem Wydziału Teologicznego UJ, a po utworzeniu w 1919 roku na Wydziale Teologicznym krakowskiego uniwersytetu, katedry Historii Kościoła w Polsce objął jej kierownictwo, pełniąc tę funkcję aż do momentu przejścia na emeryturę w roku 1930. 
Wybitne osiągnięcia w pracy naukowej i pozycja społeczna spowodowały, że w roku 1919 Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zaproponowało objęcie stanowiska profesora zwyczajnego Katedry Historii Kościoła na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Jednak propozycji tej nie przyjął. Nie mógł przecież opuścić swego ukochanego Krakowa, z którym był tak mocno związany. Tutaj przecież pracował na Uniwersytecie Jagiellońskim, tutaj był związany z Polską Akademią Umiejętności, gdzie w listopadzie 1919 r. wybrany został członkiem czynnym Wydziału Historyczno - Filozoficznego.
Nr 6  Akt wyboru księdza profesora Jana Fijałka Członkiem Czynnym Krajowym Wydziału Historyczno-Filozoficznego PAU / ze zbiorów PAU/
A jak codzienność życia księdza profesora mijała w wyzwolonej Polsce, wnioskować można z listów do niego. Codzienne życie w tych czasach było trudne. W 1919 r. prasa krakowska donosiła z ubolewaniem: 
(...)W Krakowie powtórzyły się zamieszki aprowizacyjne. Ponownie rabowano kramy i sklepy, zdarzały się także wypadki napadów na podróżnych jadących z dworca dorożkami (...). 
22 X 1919 Adela Grotowska tak oto pisze do księdza profesora na Jasną Górę: 
(...)Posyłam trzy koszule dzienne i nocne (...) – dwa prześcieradła na łóżko jedno pod kołdrę dwie poszewki, pudełko ciastek parę bułek do kawy. U nas wszystko w porządku, dotąd nikł nie był, ani z Mogiły. Listów żadnych nie ma (...)Opisywać Ci nie będę co działo się z przybyciem Piłsudskiego bo wiesz z gazet, dodam od siebie, że naprawdę powariowali ludzie na punkcie tego człowieka(...). 
Jego ciotka, a zarazem gospodyni, pilnowała domu podczas jego częstych wyjazdów, dbała też o aprowizację. W jednym z listów z dnia 20 I 1920 r tak pisze, zdając mu sprawozdanie z zabiegów aprowizacyjnych:
 Dziś otrzymałam to jest 2/I kartkę od Ciebie na którą zaraz odpisuję. Od poniedziałku łażę po węgle i jeszcze ich nie mam. Jutro idę o 10 godzinie zrobić piekło, jak ten głuchy nie da węgli, za przywóz tychże kazał sobie zaraz w poniedziałek zapłacić 40 koron. Ponieważ w markach chcieli pensye wypłacić nikt takowej nie pobrał, Rektor odniósł się telegraficznie do Warszawy, trzeba czekać kilka dni – jutro konsum wydaje papierosy, pośle po nie, we środę wydawali cukier biały krystaliczny, za dwa kila zapłaciłam 88M(...) Siedzę w domu sama nie powiem żebym się nudziła, bo ciągle robotą jestem zajęta. Dotąd nikt nie pisał. Korekta czeka na Ciebie. Pozdrawiam Ciebie serdecznie. Dla O.O. Przeora ucałowania rączek (...) 
W tych czasach zaopatrzenie domu sprawiało wiele problemów. Ze względu na występujące braki, żywność kupowano w podkrakowskich wsiach. A trzeba przyznać, że ksiądz profesor lubił dobrze zjeść i zapalić dobrego papierosa. Tak oto pisze do księdza profesora rolnik z okolic Bochni, u którego ksiądz profesor zaopatrywał się w produkty spożywcze: 
Przewielebny Ks. Rektorze!
Na kartkę Pana z dnia 1/10 1921 odpowiadam co następuje. Zapytywałem się fórmanów ile będzie kosztować jazda do Krakowa, żądali 6000 M. Kapusty się u nas w cale we wsi nie kupi bo nie ma tyle ile by potrzebowali dla siebie a u mnie też nie ma. A co do mąki to sucho, młyny tutejsze nie mielą trzeba jechać do Dobczyc lub do Gdowa fórman też teraz nie pojedzie za bagatele i od zmełcia zboża płaci teraz 600 do 1000 M. jeszcze ogromna ciżba przy tem albowiem małe młyny nic nie mielą więc i o mąkę się nie obowiązują. A co do ziemniaków to jest dużo mniej ukopane, całej fóry nie mogę posłać, gdyby była okazja taka mógłbym coś posłać, na całą dostawę się nie obowiązuję. W Bochni ziemniaki płacą 2000 M do 2600,(...) w Bochni płaciła nieduże główki kapusty za kopę po 3000 M a więc kupić kapusty w Bochni zapłacić od niej fórmankę do domu potem do Krakowa to będzie dużo kosztowało, może w Krakowie Ks. Rektor kupi i nie będzie tyle kosztować ile sprowadzić ze wsi bo fórman dużo kosztuje. W domu nowego nic nie zaszło są my zdrowi – łączę wyrazy szacunku i życzliwości Ks. Rektorowi całuję ręce. 
I dopisek córki Anny adresowany do Adeli Grotowskiej: 
Dziwi się Pani, że się nie zjawiam w Krakowie, nadewszystkiem nie mam czasu no ale to jakoś by się poradziło, gorsze to że nie ma kto za mnie nosić, pracować mogę ale dźwigać to bardzo ciężko, muszę siedzieć, a w dodatku wszystko drogie nie zrobiłabym może żadnej ulgi jajko 25 mp masła kg 1500 – 2000 mp i to we wsi nie ma tylko na targu. Wszędzie ciężko(...). 
A rok później Adela Grotowska tak pisze :
Kraków 8/10 923
[Otrzym 10/10] [dopisek ks. Fijałka]
Już widzę Twoją zachmurzoną minę, że nie daję znać o sobie. (...)Przyczyną opóźnienia jest to, że chodziłam po węgle, potem byłam przez trzy dni u Polgniewicza i zastać Go nie mogłam, wreszcie w sobotę poczekałam ½ godziny i załatwiłam sprawę węglową.(...)
Na 1/10 dostałam 14.292.000
Z tego dałam na sukno 3 miliony
Kapelusz dla Ciebie twardy kupiłam 3 - -
(dziś wydałam 5 mil)
Mieszkanie 200 tyś
Na węgle 3 - -
Na wydatki domowe 1 - -
Elektryka 287500
Grobowskiewicz 100tyś
Dwie piętki masła po 250 tyś 500tyś
Jaja po 5 tyś 600tyś
Kupiłam śliw na powidło
50 kilo po 10 tyś kilo 500 tyś
razem 12.187,500
za mąkę 600 tyś
5/10 przyniosła Grabowska 39.518 tyś to zostawiam na życie.
Dziś płaciłam za kilo mięsa 96 tysięcy, za chleb 46 tysięcy, litr mleka 15 tysięcy, bułka 4 tysiące, więc wobec szalonej drożyzny powiedz sam czy mogę wyżyć za 140 tysięcy mózg się przewraca, jestem zdenerwowana bo co dnia już nie ma tysiąca wzrasta drożyzna na setki tysięcy – już oszczędniej żyć nie mogę jak obecnie. Ludzie wprost szaleją. A teraz prośba do Ciebie, ażebyś napisał do Ojca Benedykta o 6 metrów ziemniaków i o 600 kilo mąki najjaśniejszej i przecież może taniej policzyć, bo obecnie zapłaciłam na 1/10 za 10 kilo mąki 6000 tysięcy a kilo ziemniaków płacę po 5 tysięcy kilo (...) ale za jakieś dwa trzy dni pewnie pójdzie w górę. Janek [syn Adeli Grotowskiej] radzi starać się z Mogiły. Jeżeli zdecydujesz się na to napisz zaraz do nich by nie zostaliśmy na lodzie, a Bóg raczy wiedzieć jakie jeszcze niespodzianki czekają nas.(...) Z nowin nie ma nic, siedzimy w domu i marzniemy, bo u nas już zimno, a deszcz pada od przeszłego tygodnia.
Za wielkie zasługi dla nauki polskiej ks. prof. Jan Fijałek został w 1926 roku odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Polonia Restituta, a w 1932 roku otrzymał dyplom Doktora Honoris Causa Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie. Sam najbardziej cenił godność Kanonika krakowskiej kapituły metropolitalnej otrzymaną w 1926 roku. Z godnością Kanonika kapituły krakowskiej otrzymał mieszkanie kanoniczne przy ul. Kanoniczej 20 oraz objął funkcję archiwariusza kapitulnego.
Nr 7  Adela Grotowska ciotka i gospodyni księdza Jana Fijałka / zdjęcie z archiwum rodzinnego autora/
Tak Adela Grotowska relacjonowała ks. profesorowi przygotowania do przeprowadzki na ul. Kanoniczą:
(...)Byłam w mieszkaniu, pokoje wymalowane, na przyszły tydzień zaczną klatkę schodową malować. Zapytałam budowniczego, kiedy zaczną z posadzkami, odpowiedział że to ksiądz Kanonik sam dorobi (...).
Tak czasy związane z ulicą Kanoniczą wspomina rodzina Adeli Grotowskiej:
(...)No pewnie przecież tam chodziłem zawsze(...)[opowiada Antoni Zawada siostrzeniec Adeli Grotowskiej] ksiądz zajmował całe pierwsze piętro a Ciotka miała całe drugie.(...) Tak jak sobie przypominam jak tam przychodziliśmy, to myśmy zawsze czuli zapach kuchni, a tam zawsze jakieś dobre zapachy z tej kuchni wychodziły. No i wtedy Ciocia Grotowska nas przyjmowała tam. No i stypa [po bracie księdza - Józefie również księdzu] przecież tam się odbyła(...).
Ze wspomnianej stypy, która odbyła się 24 III 1928 r. ksiądz profesor zrobił taką notatkę:
Obecni na przyjęciu u mnie po pogrzebie od południa do wieczora.
O. Jubilat Czesław Bogdalski po prawej, X Prałat Nikiel prof. Abdon Kłodziński, X Dziekan Nieć z Zebrzydowic pod Kalwarią, X Markowski rektor seminarium duchownego, Marta, Hela, Franek, Karol Po prawej Aurelka na życzenie O. Grajasza kustosza z Kalwarii, O. Sergiusz z Kalwarii Kustosz nowy, O. wikariusz Mateusz Bakwanier stary Bakwar, X Prof Konst. Michalski, X Dr Henryk Cichowki, Roskosz, Staszkowie oboje, Stryj Jan organista z Pleszowa, Ja, Jankowie obydwaj Grotowscy (moi bracia cioteczni Dr z Katowic i chrześniak oraz Franksin), Posługiwali – sama matka Adela posługiwała przy pomocy służącej. Na górze z Andą (żoną Frankową) a więc Janka, Delka, Oleńka, Maryśka, Janka i Lusia oraz Masia – no i Jurek. Pomagają Oleńka i Zosia. Kanapki wspaniałej roboty Andy, Koniak i Jarzębiak. Barszcz krokiety potrawka z jarzynek, bigos, 2 torty herbata i kawa, piwo Okocim jasne wino białe i czerwone nie dostałem.
Wydatki:
Adeli na przyjęcie 160
Piwo 55
Nekrolog w Gł Nar (24)
I klepsydry 50 (30) 54
Służącej 5
Cygara i papierosy 17
Z gazet czytał systematycznie wspomniany w liście „Głos Narodu”, a z konserwatywnym dziennikiem „Czas” zerwał po przewrocie majowym Piłsudskiego.
Nr 8 Kamienica przy ul. Kanoniczej 20 w Krakowie w której zamieszkał ksiądz prof. Jan Fijałek gdy otrzymał godność Kanonika Krakowskiej Kapituły Metropolitalnej. Wraz  z godnością Kanonika kapituły krakowskiej otrzymał mieszkanie kanoniczne przy ul. Kanoniczej 20 oraz objął funkcję archiwariusza kapitulnego. Pierwsze piętro kamienicy zajmował ksiądz profesor a drugie piętro zajmowała Adela Grotowska.
Ksiądz profesor bywał również na spotkaniach rodzinnych przy ul Felicjanek, gdzie mieszkała wspomniana wcześniej siostrzenica Adeli Grotowskiej, Marta Stenzel. Uczestnicy tych spotkań tak wspominają księdza: (...) bardzo lubiał jeść, jedzeniem się delektował, zawsze też rozgrywał kilka partyjek karcianych w „66”(...). Skłonności do tak zwanego „wyjadania” zauważyła nawet ośmioletnia wówczas Ewa Dreżepolska wnuczka Adeli [zobacz post pt "Zwykła rodzina" na niniejszym blogu" :
http://zycieitechnika.blogspot.com/2015/09/zwyka-rodzina-czyli-jak-na-patriotyzmie.html]. 
W jednym z listów 16 V 1923 r. tak przestrzega księdza wujcia:

(...) żebyś jak dawniej nie brał leguminy palcami! (...)

Jan Staszel w „Roczniku Biblioteki Polskiej Akademii Nauk w Krakowie” Rok XXXIX 1994 - tak opisuje ostatnich kilka lat życia księdza profesora:
(...) Pierwsze symptomy groźnej choroby wystąpiły z początkiem września 1929r. kiedy ks. kanonik został dotknięty paraliżem, co wywołało głęboki smutek i zaniepokojenie grona jego uczniów, współpracowników i przyjaciół.(...) Otoczony troskliwą opieką zdołał oprzeć się atakującej chorobie i niemal z dawną energią podjął działalność, poświęcając swe siły służbie dla nauki i Kościoła. (...) W każdym razie odzyskał w pełni siły umysłowe, kontynuując przez kilka lat ożywioną działalność naukową i wydawniczą w Polskiej Akademii Umiejętności. W tym czasie zrezygnował jedynie z pracy uniwersyteckiej przechodząc na wcześniejszą emeryturę (1930). Gorzej było jak się zdaje z odzyskaniem sił fizycznych. Wypadło zrezygnować z długich spacerów na deptak i ulubione Błonia krakowskie. Przesyłając Adamowi Vetulaniemu kartkę pocztową z nadrukiem: „Kraków. Droga na Kopiec Kościuszki”, uzupełnił ten napis pełną smutnej refleksji uwagą: - „coraz rzadziej już teraz X. J[ana] F[ijałka] widząca”(...)
Pod koniec życia czas letnich wakacji spędzał często na plebani kościoła Św. Katarzyny w Nowym Targu u zaprzyjaźnionego z nim księdza Franciszka Karabuły. Tam też w 1934 r. doznał drugiego wylewu Wspomniany wcześniej Jan Staszel tak opisuje przeżycia które doznał X. Jan Fijałek podczas pobytu w Nowym Targu:
(...) Wypadek kolejowy pod Kalwarią, przeżycia związane z klęską żywiołową sprawiły, iż w sierpniu tegoż roku – jeszcze w czasie pobytu w Nowym Targu – ks. Fijałek uległ drugiemu poważnemu atakowi choroby. W dość krótkim czasie zdołał jednak odzyskać zdrowie i – podjąć działalność naukową i organizacyjną w Polskiej Akademii Umiejętności. (...) W dniu 6 października 1936 r. podczas posiedzenia kapituły katedralnej doznał trzeciego „śmiertelnego w skutkach ataku paraliżu”. Troskliwą opiekę zapewniono mu w klinice uniwersyteckiej prof. Stefana Pieńkowskiego. Panowało raczej przekonanie, że i tym razem silny organizm, a może jeszcze bardziej silna wola chorego zdołają odwrócić niebezpieczeństwo.(...)Wczesnym rankiem 19 października 1936r. dzwon Zygmunta żałobnym biciem obwieścił krakowianom o zgonie ks. Jana Fijałka.(...)
20 października 1936 r. „Czas” donosił:
(...) Wczoraj rano w klinice U.J. W Krakowie zmarł w 73 roku życia śp. ks. dr. Jan Nepomucen Fijałek, kanonik kapituły katedralnej krakowskiej, były rektor Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, emerytowany profesor Uniw. Jag., czynny członek Akademii Umiejętności w Krakowie, kierownik archiwum Kapituły krakowskiej.(...)Śp. ks. prof. dr. Fijałek którego zgon dzisiaj obwieścił Krakowowi Dzwon Zygmunta, odznaczony był komandorią orderu Polonia Restituta. Z powodu jego zgonu z gmachu Akademii Umiejętności powiewa żałobna flaga (...).
Uroczystości pogrzebowe odbyły się we czwartek 22 października. O godzinie 800 rano nastąpiło wyprowadzono zwłok z domu przy ul Kanoniczej 20. Tam bowiem, jako członek Kapituły Katedralnej, spędził ks. Fijałek ostatnie lata swego życia. Kondukt żałobny do katedry na Wawelu prowadził dziekan Kapituły Katedralnej, ksiądz prałat Podwin. Katedrę szczelnie wypełnili biskupi, członkowie kapituły, profesorowie teologii, liczne grono profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz wielu przedstawicieli nauki polskiej i wiernych. Mszę żałobną odprawił metropolita krakowski, kardynał Adam Sapieha. W czasie nabożeństwa pienia żałobne wykonał chór katedralny pod batutą księdza profesora Wargowskiego. 
W przemówieniu po mszy św. ksiądz rektor Konstanty Michalski przedstawił życie zmarłego, stawiając go za wzór człowieka, omawiając natomiast osiągnięcia naukowe ks. Fijałka, zwrócił szczególną uwagę na dociekliwość w szukaniu prawdy w bardzo dokładnych badaniach historycznych. Przed katedrą wawelską w imieniu Akademii Umiejętności pożegnał zmarłego profesor dr Semkowicz, natomiast w imieniu Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie dziekan wydziału teologicznego ksiądz dr Stepa. Po przemówieniach pożegnalnych przedstawicieli świata nauki kondukt żałobny prowadzony przez księdza biskupa Lisowskiego wyruszył ulicą Grodzką do Rynku Głównego i dalej na Cmentarz Rakowicki. Od bramy cmentarza do grobu rodzinnego kondukt poprowadził metropolita krakowski kardynał Adam Sapieha.  Uroczystości żałobne były wielką manifestacją elit kościelnych, przedstawicieli nauki polskiej oraz wiernych.


 Nr 9 Klepsydra zamieszczona w IKC z 21. 10. 1936 r. 

W rodzinie natomiast po latach tak się mówiło o przyczynach śmierci księdza profesora:
(...) przepracowywał się umysłowo był niezmiernie pracowity, a i gąski on lubił sobie zjeść, za dobrze jadł. Jemu już powiedział lekarz, że mu nie wolno tyle jeść, że powinien trzymać ścisłą dietę, bo on był tęgi (...).
Pozostawił olbrzymi dorobek naukowy, z którego wymieniając tylko kilka pozycji wspomnieć należy takie dzieła jak: Mistrz Jakub z Paradyża i Uniwersytet Krakowski w okresie soboru bazylejskiego - praca poświęcona Uniwersytetowi Jagiellońskiemu, jego profesorom i uczniom, wydana w 1900 roku w rocznicę odnowienia Uniwersytetu Jagiellońskiego, Polonia apud Italos Scholastica praca poświęcona głównie polskim uczonym XV wieku, związanych z uniwersytetem włoskim wydana również w 1900 r. Na uwagę zasługuje także rozprawa Uchrześcijanienie Litwy przez Polskę... - ogłoszona w 1914 r.
Jeden z profesorów UJ w latach 60 XX w. tak krótko podsumował jego działalność naukową:
(...) to, co zostawił ksiądz Fijałek, to jest kopalnia złota (...).
Dziś mocno zniszczony grobowiec Fijałków chce jakby powiedzieć, że stary Kraków, z którym ksiądz profesor był tak związany, zapomniał o tak wielkiej postaci. Często bywam przy grobie księdza profesora, lecz nigdy nie zauważyłem na grobowcu oznak choćby symbolicznej pamięci ze strony Kurii Metropolitalnej, Uniwersytetu Jagiellońskiego, czy PAU. A przecież ksiądz profesor Jan Fijałek był przecież, jak napisał Jan Staszel, (...) zawsze wierny Bogu, Ojczyźnie i Nauce (...), a ja dodam - i Krakowowi, który umiłował ponad wszystko.
Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat w kilku publikacjach przybliżono postać ks. profesora Jana Fijałka: Bardzo obszerny artykuł autorstwa Jana Staszela ukazał się we wspomnianym już „Roczniku Biblioteki Polskiej Akademii Nauk w Krakowie” (Zakład Narodowy im Ossolińskich Wydawnictwo, Wrocław 1994 r.) w „Złotej Księdze Papieskiej Akademii Teologicznej” pod redakcją Stanisława Piecha wydanej z okazji 600-lecia Akademii Krakowskiej (Kraków 2000 r.) Jednak w tej publikacji mylnie podano, że ks. Fijałek „został pochowany w grobowcu kapituły katedralnej na Cmentarzu Rakowickim”. Postać ks. profesora Jana Fijałka przybliżyłem również Krakowianom w artykule „Żywot księdza Fijałka” („Dziennik Polski” 6 XI 2004).

Wybrana literatura:
1- Archiwum rodzinne 
2- Archiwum księdza profesora Jana Fijałka w PAU w Krakowie
3- Jan Staszel „Rocznik Biblioteki Polskiej Akademii Nauk w Krakowie” Zakład Narodowy im Ossolińskich Wydawnictwo, Wrocław 1994 r. 
4-„Złota Księga Papieskiej Akademii Teologicznej” pod redakcją Stanisława Piecha wydanej z okazji 600-lecia Akademii Krakowskiej (Kraków 2000 r.) 
5 - T. Jakubec  „Żywot księdza Fijałka” „Dziennik Polski” 6 XI 2004
6- Zasoby internetu
Uwaga: Cytaty przytoczono w oryginalnej formie.

piątek, 4 sierpnia 2017

Inż. Wacław Łopuszyński – Życiorys zawodowy, czyli rzecz o mechaniku konstruktorze, o wielkiej pasji twórczej budowy parowozów i jednym z pierwszych budowniczych potęgi kolei polskich w pierwszych latach niepodległości Polski.

Część II

Nadszedł czas budowy polskich lokomotyw.

Trochę przypomnienia

Kiedy w listopadzie 1918 r. odrodziło się Państwo Polskie, następowało łączenie w jeden organizm państwowy, trzech systemów kolejowych - trzech zaborców. Stopień zniszczenia całej sieci kolejowej na ziemiach polskich był bardzo daleko posunięty, a stan techniczny taboru był katastrofalny. O stanie przejętych lokomotyw niech świadczy fakt, że z ogólnej liczby 4762 przejętych parowozów bardzo szybko skreślono z inwentarza 571 parowozów. Z obliczeń Ministerstwa Kolei Żelaznej wynikało natomiast, że aby kolej w Polsce funkcjonowała w miarę poprawnie, wypełniając należycie zadania rozwijającego się kraju, zarówno w transporcie osobowym, jak i towarowym, w ciągu najbliższej dekady należy zwiększyć ilość parowozów o 2474 sztuk, uwzględniając przy tym konieczność wyremontowania 153 parowozów. Było to olbrzymie przedsięwzięcie. Zrujnowany po zaborcach kraj, nie posiadał odpowiedniego zaplecza technicznego, a możliwości finansowe odbudowującego się państwa były ograniczone. (Bogdan Pokropiński „Parowozy normalnotorowe produkcji polskiej” WKŁ 2007 r. strona 8-9). W celu doraźnej poprawy sytuacji dokonano zakupu 626 sztuk parowozów od różnych zagranicznych dostawców. Odbudowa taboru kolejowego stała się więc pilnym i trudnym zadaniem polskiego kolejnictwa. Postawiono na przemysł krajowy. Szczęśliwy traf sprawił, że w branży budownictwa kolejowego, zaczęli powracać do odrodzonej Polski wysokiej kasy specjaliści, a w tym świetnie wyszkoleni i z dużym doświadczeniem inżynierowie w zakresie budowy parowozów i wagonów. W tej grupie osób powracających z Rosji znalazł się również inżynier Wacław Łopuszyński.

Wreszcie na ojczystej ziemi


Powrócił do kraju w kwietniu 1920 r. już jako 64-letni człowiek. Posiadał olbrzymie doświadczenie w zakresie konstrukcji parowozów i wagonów kolejowych. Był też wybitnym specjalistą w zakresie eksploatacji pociągów. Jednak nie czas było wówczas myśleć o odpoczynku po wytężonej pracy na terenie Rosji, trzeba było włączyć się natychmiast w odbudowę polskiego taboru kolejowego. Takich właśnie specjalistów potrzebował pilnie polski przemysł kolejowy. Wydawało się, że każdy tak doświadczony specjalista, znajdzie szybko zatrudnienie, w tak bardzo potrzebującym doskonałych fachowców odradzającym się przemyśle. Jednak jak donosił Inżynier Kolejowy nr 5 z 1928 r. Str. 128 :(...)Zdawało się, że tworzące się kolejnictwo polskie, które stanęło wobec wielkiego zadania modernizacji i pomnożenia swego taboru, skwapliwie skorzysta z olbrzymiej wiedzy i wybitnych zdolności na tem polu inż. W. Łopuszyńskiego. Stało się inaczej. (…). A może była to niechęć do Polaków powracających z Rosji?. Wojna z bolszewikami 1920 r. rozbudziła strach i nastroje antyrosyjskie a czasy zaborów też zrobiły swoje. Teraz na ojczystej już ziemi dzięki wstawiennictwu Prezesa Dyrekcji Wileńskiej znalazł chwilowe zatrudnienie w Dyrekcji Polskich Kolei Państwowych w Siedlcach a potem w Wilnie, gdzie przepracował do listopada 1920 r.. Na początku 1921 r. rozpoczął pracę w Ministerstwa Komunikacji, przy wyznaczaniu norm obciążenia parowozów towarowych P. K. P. Jednak w Ministerstwie Komunikacji potraktowano Go z dość dużą rezerwą, jakby nie doceniano jego umiejętności i wielkiego doświadczenia. Dlatego też w czerwcu 1921 r. przeszedł do pracy w Pierwszej Fabryce Budowy Lokomotyw w Chrzanowie, gdzie trwały jeszcze prace budowlano-wykończeniuwe. Spieszono się, ponieważ zgodnie z umową w austriackiej fabryce lokomotyw Staats Eisenbahn Gesellschaft w skrócie StEG w Wiedniu. na podstawie założeń opracowanych w kraju, powstawały parowozy Tr 21 które, w Chrzanowie poddane miały być końcowym zabiegom kosmetycznym. Pierwszy parowóz tej serii opuścił halę fabryczną fabryki w Chrzanowie 7. 04. 1922 r.. Inż. Łopuszyński brał zapewne udział w tym tak ważnym dla zakładów w Chrzanowie momencie. Jednak długo w Chrzanowie nie pracował. Już w listopadzie 1922 r. zawezwany został do Ministerstwa Komunikacji, zapewne pod wpływem ludzi, którzy zetknęli się nim, z jego wiedzą, zaangażowaniem i talentem konstrukcyjno-organizacyjnym, który ujawnił, pracując w Rosji.


Jak to było z parowozami Tr 21 i Ty 23.

Polska, po uzyskaniu niepodległości cierpiała na chroniczny barak parowozów. A te przecież zapewniały sprawny transport kolejowy w odbudowującym się kraju. Należało więc sprawy taboru kolejowego traktować priorytetowo. Trwały prace przy budowie zakładów produkujących parowozy. Między innymi w Chrzanowie w roku 1920 rozpoczęto budowę wielkiej wytwórni nazwanej „Pierwszą Fabryka Lokomotyw w Polsce SP Akcyjna w Chrzanowie”. Cóż z tego, jak w branży kolejowej zwłaszcza w zakresie budowy parowozów i wagonów nie było wcześniejszych doświadczeń, a co najważniejsze nie było żadnej dokumentacji, która mogłaby stanowić zalążek myśli technicznej nowych konstrukcji. Jednak zaczęły powstawać pierwsze zespoły konstrukcyjne zajmujące się parowozami. 
Zaraz po powrocie do kraju Inż Wacław Łopuszyński w r. 1922 wydał książkę p. t. Niektóre dane i uwagi w kwestji wyznaczenia norm możliwego obciążenia towarowych parowozów"książkę, która była przez długi czas cennym źródłem wiedzy dla przyszłych pokoleń specjalistów w tej dziedzinie. Gdy pod koniec 1922 roku inż. Łopuszyński wezwany został do Ministerstwa Komunikacji, powierzono mu kierownictwo zespołu konstrukcyjnego, którego celem było opracowanie konstrukcji mocnego parowozu dla ciężkich pociągów towarowych oznaczonego jako Ty23. Brak takiego parowozu dawał się mocno odczuć w bieżącej eksploatacji P.K.P. Równocześnie z polecenia Ministerstwa objął stanowisko Komisarza Rządowego przy wytwórniach parowozów w Niemczech i Belgii celem nadzoru wykonania zleconych tam nowych typów parowozów. Wykonanie parowozu Ty23 zlecono do firmy L. Schwartzkopffa w Berlinie, i tam też wyjechał zespół polskich konstruktorów z inż. Łopuszyńskim na czele, by wspólnie z konstruktorami Schwartzkopffa pracować nad konstrukcją Ty 23. W tym też czasie, pełniąc funkcję komisarza rządowego prowadził nadzór przy wytwórniach zagranicznych, przy budowie i odbiorze wielu polskich parowozów serii Tr 21 i Ty 23 — w fabrykach L. Schwartzkopffa w Berlinie i fabrykach belgijskich „John Cockerill”,St. Leonard i Franko-Belge. W trakcie tych zajęć odbierał również wagony cysterny od wytwórni P. Arbel we Francji i organizował przewóz nowo zbudowanych parowozów i cystern do Polski. Trudno to sobie wyobrazić, ale pełniąc funkcję komisarza, potrafił, jak podaje IK nr. 3 1929r (...)być w ciągu tygodnia w trzech państwach: Niemczech, Belgji i Francji, by nie zatrzymywać tempa pracy, dać na czas wskazówki i nie narazić polskiego Imienia i opinji urzędnika Państwa Polskiego na krytykę opieszałości i nie terminowości.(…)Była to mordercza praca jak na człowieka w siódmej dekadzie swego życia. Pełniąc funkcję Komisarza Rządowego oraz kierującego zespołem konstrukcyjnym, jak podaje IK nr 5 z 1928r (...)od razu zaznaczyła się Jego niespożyta energia i gruntowna znajomość parowozownictwa, dzięki której Polskie kolejnictwo zyskało ponad sto, tak pod względem mocy, jak też jakości wykonania, pierwszorzędnych parowozów, które siały się pierwowzorem naszej polityki taborowej w dziedzinie trakcji pociągów towarowych. Na tych typach parowozów oparła się następnie cała nasza praca nad normalizacją części parowozowych, stanowiąc podstawę do dalszej w tym kierunku akcji. Zaznaczyć należy, że w czasie, gdy Polska zmagała się z trudnościami gospodarczymi, dużą nieufnością zagranicy(...), wybór inż. W. Łopuszyńskiego na Komisarza przy wytwórniach zagranicznych był pod wszelkim względem nadzwyczaj udatny; niejednokrotnie dało się słyszeć wyrazy prawdziwego uznania, a nawet pewnego niekłamanego podziwu ze strony przemysłowych sfer zagranicznych, że Polska posiada tak wybitnego fachowca, którego rad i wskazówek często sami chętnie słuchali(...).
Dla ścisłości podajmy za Bogdanem Pokropińskim „Parowozy normalnotorowe produkcji polskiej” WKŁ 2007 r. str. 30,32,33,62 miejsca wykonania parowozów Tr21 i Ty 23 w zagranicznych firmach w latach 1922-1925. 

Parowóz Tr 21
Parowóz Ty 23
StEG w Wiedniu
18 sztuk – Parowozy dostarczane do Fabloku gdzie poddane były zewnętrznej kosmetyce - od 1922 r,

StEG w Wiedniu
18 sztuk - Parowozy montowane w Fabloku z podzespołów i części dostarczanych z StEG - od 1922 r.

John Cockerill”w Belgii + kocioł fabryka „Tubize”
20 sztuk
25 sztuk w 1924 r.
John Cockerill”w Belgii + kocioł fabryka „St. Pierre”
20 sztuk

L.Schwartzkopff Berlin

15 sztuk w  1923 r
St. Leonard

18 sztuk w 1923-1925
Franko-Belge

14 sztuk w    1923
  


Nr 1 Parowóz Tr 21 /Zdjęcie pochodzi z czasopisma Inżynier Kolejowy nr 8-9 1926 r. /

Podstawowe dane techniczne Tr 21 i Tr23

Seria i numer parowozu
Tr21  
układ 1-4-0
Ty 23 
układ 1-5-0
Typ
2-cylindrowy bliźniaczy na parę przegrzaną
Największa dopuszczalna prędkość konstrukcyjna [km/godz/
60
60
Moc [KM]
670
1320
Siła pociągowa [T]
18
21
Średnica cylindrów [mm]
615
650
Skok tłoków [mm]
660
720
Średnica kół napędnych [mm]
1350
1450
Średnica kół tocznych [mm]
1000
1000
Nadciśnienie pary w kotle [kg/cm2]
13
14
Powierzchnia rusztów. [m2]
4,12
4,5
Powierzchnia grzewcza kotła [m2]
191,5
227,14
Powierzchnia przegrzewcza [m2]
59
73,5
Powierzchnia grzewcza całkowita [m2]
250,5
297,5
Powierzchnia grzewcza podgrzewacza [m2]
-
13,6
Masa pustego parowozu [T]
72,5
87,45
Waga służbowa [T]
80
95
Waga napędna [T]
68
85
Rozstęp osi stałych [mm]
3060
4800
Rozstęp skrajnych osi [mm]
7620
9050
Tender
Typ
3-osiowy
4-osiowy
Waga pustego tendra [T]
17
22,6
Pojemność kadzi wodnej [m3]
16
21,5
Zapas paliwa [T]
7
10
Waga robocza [T]
40
54,1
Ogólna waga parowozu i tendra [T]
120
149
Długość pomiędzy buforami parowozu i tendra [mm]
18204
20065

Parowozy Tr21 i Ty23 produkowane były niemal równocześnie. Tak się złożyło, że belgijskie zakłady „John Cockerill” uzyskały kontrakt na wykonanie 25 sztuk Ty 23 będąc równocześnie zaangażowane w realizację 20 sztuk Tr 21 Łopuszyński postanowił więc, w znacznym stopniu zunifikować konstrukcję obu tych parowozów stosując wiele elementów nowej konstrukcji Ty23 do produkowanych już w Belgii Tr 21. Dlatego też belgijskie Tr 21 różniły się nieco od produkowanych w innych firmach. Tak minęły pracowicie lata 1922-1925.



Nr 2 Parowóz Ty 23 /Zdjęcie pochodzi z czasopisma Inżynier Kolejowy 1928 r. nr 11 str 408/


Nr 3  Parowóz Ty 23-104 sfotografowany w skansenie taboru kolejowego Chabówce. /autor zdjęcia Tomasz Jakubec/

Rozporządzeniem Rady Ministrów powołana została Rada Techniczna przy Ministrze Kolei, która swe pierwsze inauguracyjne posiedzenie odbyła 19 05 1925. Przewodniczący i członkowie Rady powoływani byli przez Ministra spośród wybitnych fachowców w dziedzinie techniki komunikacyjnej. W skład tego gremium powołany został również inż. W. Łopuszyński, co stanowiło wielki zaszczyt i wyróżnienie doceniając tym samym Jego olbrzymią wiedzę i doświadczenie.
W lipcu 1925 r. został wezwany ponownie do Ministerstwa Komunikacji celem objęcia stanowiska kierownika biura konstrukcyjnego przy Wydziale budowy taboru Ministerstwa Komunikacji, gdzie pełnił także obowiązki referenta do spraw parowozowych tegoż Wydziału. W uznaniu wybitnych zasług dla kolejnictwa na Zjeździe Delegatów do Rady Głównej Związku Polskich Inżynierów Kolejowych w roku 1926 otrzymał godność Członka Honorowego Związku.
Po niezwykle udanych parowozach towarowych przyszedł czas na także bardzo niezbędne parowozy osobowe. Również przy tych konstrukcjach zasięgano Jego opinii oraz wsłuchiwano się zgłaszanym przez inż. Łopuszyńskiego propozycjom konstrukcyjnym i uwagom. W ten sposób powstały dwa następne niezwykle udane typów parowozów osobowych tj typu 2-4-0 serii Os 24 dla ciężkich pociągów osobowych o stosunkowo niewielkim nacisku osi, i tendrzaka osobowego typu 1-3-1 serii OKI. 27 tj parowozu osobowego do obsługi aglomeracji miejskich oraz linii lokalnych.



Nr 4 Parowóz Os 24 /Zdjęcie pochodzi z czasopisma Inżynier Kolejowy z 1926 nr 4


Nr 5  Parowóz OKL-27 /Inżynier Kolejowy nr 10, 1931r./


Nr 6 Tak prezentuje się parowóz Prairie tj OKL 27- 41 ostatnia praca inż. W. Łopuszyńskiego, o którym wspominał podczas pogrzebu dyrektor Zakładów Hipolita Cegielskiego w Poznaniu- Fachinetti. Parowóz sfotografowany w skansenie taboru kolejowego w Chabówce. /autor zdjęcia T.Jakubec/


Nr 7 Przekrój podłużny parowozu OKL 27. Rysunek z tabliczką zakładów ZHC w Poznaniu. / Zdjęcie pochodzi z czasopisma Inżynier Kolejowy nr 10 1931 r/

Brał również żywy udział inż. Łopuszyński przy normalizacji taboru wąskotorowego, którego znaczenie często było niedoceniane. Wielka Jego wiedza dla tych spraw, pozwoliła i ten problem posunąć naprzód, co w dużej mierze ułatwiło zadanie normalizacji taboru wąskotorowego już u wytwórców.
W 1928 r. obchodził pięćdziesięciolecie lecie pracy technicznej w kolejnictwie. W komitecie uczczenia tej rocznicy zasiadali znani i cenieni ludzie związani z kolejnictwem a to : Inż. Inż.: Juljan Eberhardt, G. Bryling, W. Gąssowski, S. Kołomyjski, C. Mikulskie E, Morawski, B. Skupiewski, 8, Sztolcman, T. Swieściakowski, •J. Wagner, S. Wasilewski i prof. A. Xsiężopolski.


Nr 8 Inżynier Wacław Łopuszyński ok rok przed śmiercią. /Zdjęcie pochodzi z czasopisma Inżynier Kolejowy nr 5 z 1928r./
Nadszedł rok 1929. 16 Lutego tego właśnie roku, zmarł nagle w swojej posiadłości w Murowanej Goślinie k/Poznania ten wielce zasłużony konstruktor parowozów oddany współpracownikom, znajomym i rodzinie.


Nr 9 Klepsydra zamieszczona w Kurierze Poznańskim 18 02 1929 r.

We wspomnieniu pośmiertnym na stronach Inżyniera Kolejowego z 1929 r. nr 3 str-108 i 109 napisano : (...)Żeby się przekonać o świetności umysłu gruntownej wiedzy i doświadczeniu ś. p. inż. W. Łopuszyńskiego, jako uczonego i konstruktora, który przy każdej ocenie posiadał swój własny sąd wytrawnego badacza. Tak jak się nie przeżył w pracach teoretycznych, tak myślał współcześnie, (...). Pogodny, dostępny i niezwykle, przy całej swej wiedzy, skromny i uczynny dla wszystkich, którzy z nim obcowali, był twardy dla siebie (...). Zetknięcie się ze ś. p. inż. W. Łopuszyńskim jednało mu uznanie i serca wszystkich znających Go. I na nowym dla siebie gruncie Wielkopolskim, pomimo stosunkowo krótkiego pobytu, zmarły zaskarbił sobie powszechny szacunek.(…). I gdy zwykle śmierć osób nam bliskich pogrąża nas w zadumę znikomości i próżności świata, to odchodząc od mogiły Człowieka, który spełnił zaszczytnie swój obowiązek życiowy, miało się przeświadczenie zwycięstwa ducha nad ciałem(...)
Inż. W. Łopuszyński mimo bardzo intensywnej pracy zawodowej starał się cały czas publikować i poprzez to przekazywać swoją wiedzę młodszym inżynierom swojej branży tj konstruktorom parowozów. Jest więc autorem wielu prac naukowych drukowanych zazwyczaj w branżowym czasopiśmie Inżynier Kolejowy. Wymienić tu należy między innymi:
-„Kotlarnia warsztatów kolejowych w Bischheim”. IK 10/13 1925 str 231 i IK 1925 r nr 11- str. 266 ;
- ”Belgijski system ręcznego wyrobu cegieł w pobliżu miejsca budowy”. IK 1925 r.nr 10 str. 245 ;
- „Standaryzacja typów parowozów i normalizacja składowych ich części na kolejach francuskich. IK 1926 r. nr 1 str. 6 ;
- „W sprawie budżetu kolejowego”. IK 1926 nr 12 str. 349 ;
- „W sprawie polskiego muzeum kolejnictwa” IK 1927 nr 2 str. 57 ;
- „Franki kolejowe w roli monety zdawkowej za czasów okupacji francuskiej nad Renem i Ruhrą. IK 1927 r. nr 5 str. 141 ;
- „Czy potrzebne są d!a P. K. P. Diesel - Lokomotywy i wagony motorowe?” IK 1927 nr 8 str 159 i nr 9 str 258 ;
- „Normalizacja parowozowych tłoków cylindrowych i suwakowych oraz ich pierścieni” IK 1928 nr 1 str. 10 ;
- „Moc parowozu, jego komin i dychawa, jako objekty doświadczalnego badania” IK 1928  nr 4 str. 97 i nr 5 str. 129 ;
- „Z raportów Biura Amerykańskiej Inspekcji Parowozowej” 1928 r. nr 6 str. 171.

Zakończę więc ten artykuł słowami Kartezjusza które kończą przywołane wcześniej wspomnienie pośmiertne:
Cogito — ergo sum! (łac.Myślę, więc jestem”) 

P.S. Autor pragnie nawiązać kontakt z osobami, które posiadają wiedzę dotyczącą tak prywatnego jak i zawodowego życia inż. Wacława Łopuszyńskiego. 

Wybrana Literatura: 
- Czasopismo Inżynier Kolejowy roczniki 1924 do 1931;
- Kurier Poznański 1929 r.;
Bogdan Pokropiński „Parowozy normalnotorowe produkcji polskiej” WKŁ 2007 r.;
- Zasoby internetu.